Tuesday 11 August 2009

Fajnie mam tu w UK, nawet bardzo :) Chyba nikt mi w to nie uwierzy, ale juz mowie jak tam u mnie w pracy.

Szef do mnie dzwoni i pyta na ktora godzine chce sie pojawic w robocie. Zamiast schludnego uniformu zakladam stare jeansy i poplamiona koszule. W pracy pojawiam sie pol godziny spozniony. Staff sie do mnie usmiecha i wrecza klucze. Ide sobie na gore i siedze na necie. Potem wszyscy opuszczaja budynek, a ja ide sobie spac. Nikogo z firmy nie informuje, ze sie pojawilem, ani tez nie robie "check-call'i", co jest absolutnie obowiazkowe w czasie pracy w nocy. Nikt do mnie nie dzowni z pretensjami, ani nie niepokoi. Budze sie nad ranem i widze, ze rura przecieka. Powienienem do kogos zadzwonic i poinformowac o usterce, ale nie znam numeru do "estates". Dzownie do szefa, ale jest 6 nad ranem w niedziele, wiec ma wylaczony telefon. Podstawiam miske i dalej sobie kimam. Po dwoch godzinach pojawia sie supervisor. Usmiecham sie do niego i pozdrawiam, ale ten tylko cos mruczy, zabiera mi klucze i wchodzi do budynku. Ja juz nie mam kluczy i nie moge sie dostac do srodka, a tam sa moje rzeczy. Stukam dobre dziesiec minut i nagle slysze ze zaraz obok mnie laduje pek kluczy rzucony z pierwszego pietra. WTF?! Ide sobie jeszcze pogadac z supervisorem, ale ten nie wydaje sie za happy. Stoi do mnie bokiem i zadaje dziwne pytania. Nie podobal ci sie tamten site? A podoba ci sie tutaj? A fajnie sie spi? A wiesz, ze poprzedni guard siedzi w domu? Obracam wszystko w zart i czym predzej sie stamtad teleportuje. W miedzyczasie dzowni szef. Zamiast opierdolic mnie za spoznienie zaczyna mnie przepraszac, ze mial wylaczony telefon i nie odebral. Laskawie go rozgrzeszam. Nastepnie dostaje sms-a z podziekowaniami za przyjscie do pracy i informacje, ze moj dlug wobec szefa wlasnie zmalal o 50%...

Troche mnie to przeraza...chyba znowu cos odpowierdolilem :x

No comments:

Post a Comment