Moi Kochani, dzisiaj troche o wspollokatorach i nie tylko:
Adam (39 lat)
Slazak. Gdy byl w moim wieku zaczal pracowac w walcowni. Pracowal tam przez 11 lat. Technika walcowania stali jest zywcem wyjeta z XIX wieku. Wszystko opiera sie na pracy ludzkich miesni. Wszystko jest tam tak stare, ze zakadu nie mozna zliwkwidowac, bo jest to zabytek. Placa wynosila 1000zl i pracowali i po 16 godzin dziennie. Gdy przychodzil zmeczony po pracy uczyl sie po nocach albo pil z kumplami do rana. Praca byla tak ciezka, ze nie jeden stracil pare palcow, a Adam ma do tej pory problemy z kregoslupem. Gdy przyjechalem od razu mi sie nie spodobal. Wyszczekany i bezczelny, wyjatkowo bezposredni. Opowiadal mi jak zlamal noge. Mial akurat "glanowac" jakiegos goscia i mu noga pekla w kostce. W maju doznal pekniecia piszczela w trzech miejscach. Wychodzil z dyskoteki i zaczal sie z kims przepychac. Tak nieszczesliwe stanal, ze moga po prostu pekla. Przed oczami stanala mu nieciekawa perspektywa utraty pracy. Pracuje w logistyce. Na szczescie szefowie poszli mu na reke i pracowal przez pare miesiecy zdalnie. Ma wiele dyplomow z IT. Ostatnie lata pracowal w Polsce jako administrator sieci. Przyjechal tak po prostu w ciemno. Zwierzyl sie, ze nieraz jadl chleb z plesnia. Z mojego doswiadczenia kazdy nowoprzybyly do UK przeszedl przez czasy zajadania sie splesnialym chlebem. Jest w zwiazku z landlorka Marlena. To bardzo luzny zwiazek. Gdy przyjechal troche poszalal. Kazdego dnia zamiawial sobie 10 funtowa dziewczyne do domu...i tak przez pierwsze trzy tygodnie. Przez ten czas, gdy siedzial i pracowal w domu bardzo mu sie nudzilo. Nie wiem dlaczego upodobal sobie rozmowy ze mna. O wszystkim. Nie moge powiedziec, ze go lubie...nie umiem go rozgryzc.
Marlena (28 lat)
Ladlordka. Pracuje w branzy finansowej. Kiedys pracowala w radio, przez co jej glos jest zawsze jednostajny i pozbawiony emocji. Podobno zjezdzila pol Stanow. Uwielbia porzadek do przesady. Wlasnie sprowadzila sobie z Polski Malucha, czym wywolala u nas spora sensacje. Nie moge wiele o niej powiedziec, bo jest wyjatkowo wycofana i nie mam z nia dobrego kontaktu.
Pawel (33 lata)
Imal sie roznych slabo platnych prac na czarno w Polsce zanim zdecydowal sie przyjechac do UK. Gdy juz przyjechal mieszkal przez rok pod mostem zanim stanal na nogi. W miedzyczasie ktos zdarzyl go pobic tak dotkliwie, ze byl przez dlugi czas w spiaczce i dostal nawet ostatnie namaszczenie. Potem dostal prace jako zlota raczka i pracowal przez 1,5 roku zanim prawdopodobnie ze wzgledu na kryzys go zwolniono. Dostal razem z bratem prace na poczcie i dzwiga sobie codziennie 30-40 kilogramowe paczki.
A tak wogole to Lechowi odbilo, bo zaczal pracowac po 20 godzin dziennie. Ten tydzien to po raz pierwszy poszedl spac w sobote. Nie wiem co mu sie stalo. Ostatniego dnia w pracy zasnal na stojaco w czasie skanowania paczek 0_o
Brat juz jest zmeczony. Na tej poczcie ludzie wytrzymuja maxymalnie pol roku, a prawdziwi mocarze po 9 miesiecy. Brat niezle juz przypakowal, ale ma juz dosc i odlicza dni, gdy znow bedzie mogl na uczelnie :)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
a teraz cos o sobie
ReplyDeletecos malo pisales przez ten tydzien. A ja zylam nadzieja, za sobie poczytam jak wroce z urlopu....
ReplyDeleteOdezwij sie, chlopie!!!
ReplyDeletetez sie martwie. Od paru dni zero kontaktu, rozmawialam z Michala bratem, nie wiem co sie dzieje i przeraza mnie to
ReplyDeletejuz wiem co sie stalo, skad ta cisza ;(
ReplyDeleteRIP kotek
:*
;(
na zawsze zostaniesz w moim sercu przyjacielu
Nigdy cię nie poznałam. Ale będę za Tobą tęsknić.
ReplyDeletecałuję, lou z warszawy
dziekuje Lou w imieniu Michala, ze bylas. Mial o Tobie bardzo dobre zdanie, lubil Cie
ReplyDeletePozdrawiam
zadzwonił do mnie, kiedy był ostatnio w warszawie, chciał się spotkać... teraz żałuję, ale wtedy w ostatniej chwili rozmyśliłam się i nie oddzwoniłam... myślę, że bałam się, żeby to sie tak nie skończyło jak z tobą... nie mogłam dac mu wiele, poza sympatią.. przyjaźnią, szacunkiem dla niego, jego walki, może współczuciem.
ReplyDeletezawsze czekałam na jego wpisy. miał talent pisarski, niestety nie zdążył tego w sobie rozwinąć.
w ogóle, wielu rzeczy nie zdążył. jestem bardzo bardzo wstrząśnięta tym co się stało.
współczucie i ciepłe myśli dla całej jego rodziny, zwłaszcza dla mamy i babci.
lou
Michal nie potrafil do konca rozgraniczyc milosci i przyjazni. Zakochal sie, dlugo i duzo rozmawialismy na ten temat. Bylismy dobrymi przyjaciolmi. Po przedostanim ataku gdzie zmieszal mnie z blotem bylo ok. Wszystko wyjasnilismy, nie chcielismy wspominac zlych slow, przykrosci. Wiem, ze nie byl soba piszac to co napisal o mnie. Na prawde kochal mnie i ja jego miloscia braterska, siostrzana, przyjaznia wielka i niezastapiona. Nie chce pamietac jego schiz, jego zlego nastroju gdy je mial. Zawsze bede pamietac jego usmiech, cieple slowo gdy bylo mi zle i to, ze zawsze zwracal sie do mnie z kazdym problemem, zlymi uczuciami, ale i radosciami. Wiedzielismy wszystko o sobie. Powiedzial mi to czego nigdy nikomu nie mowil. Znalismy kazdy swoj sekret, plany na przyszlosc, wspomnienia ... Tak mi go brakuje, brakuje powitania na dzien dobry i zyczen spokojnej nocy.
ReplyDeleteTyle pytan klebi mi sie w glowie, dlaczego, co sie na prawde stalo, czy to wypadek, czy popelnil samobojstwo, co probowal przy ostatniej schizie, jesli tak, dlaczego nie zadzwonil, nie napisal, ze jest cos nie tak. Dlaczego ja nie zadzwonilam po powrocie z wakacji tylko czekalam na Skype na znak, ze jest dostepny... Dlaczego nie bylo mnie przy nim , gdy mnie potrzebowal...
Jedyne co mi pozostaje to wierzyc, ze teraz jest szczesliwy, jest tak, jak zawsze chcial by bylo. Nigdy o nim nie zapomne
Szczere kondolencje dla rodziny. Lacze sie z Wami w bolu i cierpieniu ;(
też zadaję sobie pytanie, czy i co mogłam była zrobić, żeby mu pomóc. myślę, że Michał miał ten rodzaj wrażliwości, takie ostre widzenie spraw tego świata, tak wielką i niezaspokojoną potrzebę czułości, przyjaźni i miłości, które nie pozwalają się pogodzić z całym tym chłodem, zimnem, kurewstwem dookoła. i nie myślę, że to tylko choroba go nam odbierała. to my jesteśmy chorzy. bo jesteśmy zimni.
ReplyDeletejeszcze raz, serdeczne myśli dla mamy, babci i brata. byliście dla niego wsparciem. nie jesteście nic winni. nie było sposobu, żeby uchronić go przed tym światem.
wiesz Lou, ja nie moge w to uwierzyc ;(
ReplyDeleteJeszcze niedawno z nim rozmawialam, a teraz go nie ma ;(
Jak ja sobie dam bez niego rade? ;(
ja też w to nie wierzę. wydaje mi się to jakimś absurdalnym, złym, podłym bezsensownym snem.
ReplyDeletenie wiem jak dasz sobie rade, ja też za nim tęsknię.
dobranoc, trzeba spać
jeśli możesz, napisz do mnie: lourelou@gazeta.pl
ReplyDelete(chciałbym wiedzieć, kiedy i gdzie będzie pochowany)
Poznalem Go na blogu Nefryt; zobaczylem niesmialego, niezaradnego chlopaka i chcialem Mu pomoc. Jak potrafilem - rada i otucha. Nazwal mnie Duszkiem. Odszedl od nas...
ReplyDeleteLiliata rutilantium te confessorum turma circumdet: iubilantium te virginum chorus excipiat...
teraz on jest Naszym Duszkiem ;(
ReplyDeletePs. Nie wiem co to znaczy Krzysiu, mozesz przetlumaczyc? "Liliata rutilantium..."
bardzo piękny cytat z bloga Michała, jako memento dla mnie i dla wszystkich którzy jeszcze tu są:
ReplyDeleteKiedys nie umialem dawac. Tylko bralem. Nie bylo innej interakcji. Po psychozie wszystko sie zmienilo. Nauczylem sie byc dawca i czerpac z tego przyjemnosc. Od tamtej pory przekazuje wszystkie zarobione pieniadze rodzinie, pomagam Bratu utrzymac sie finansowo na studiach dzieki umowie z szefem, uwielbiam robic obiady, ktore smakuja Mamie, kupowac Babci slodycze i specjalne wedliny, czyli robic dla najblizszych rozne, wazne lub mniej wazne rzeczy. Nauczylem sie dawac. To sprawia, ze nie czuje sie sam i czuje, ze moje zycie nie jest bez sensu. Czuje sie potrzebny, pomocny i sprawia mi to ogromna radosc. Dodaje mi to sily i wprawia mnie to w dobry humor.
Kiedys chcialem zyc sam dla siebie. Byc samowystarczalny. Zarabiac i wydawac na siebie, samemu podrozowac, samemu sie bawic, samemu zyc od poczatku do konca. Wychodzilem z dziecinnego zalozenia, ze skoro nikt nie chce dawac, to ja nie bede sie prosil. Bylem uposledzony(pewnie nadal jestem).
Jeszcze ucze sie dawac i roznie mi to wychodzi, ale juz wiem, ze sprawia mi to duzo radosci. To sprawia, ze moj dzien jest inny. To nadaje mojemu zyciu sens i znaczenie. Przebieram z uciechy nozkami na mysl, ze to dopiero skrawek dojrzalego, swiadomego zycia i dostaje hyperwentylacji na mysl jakich jeszcze cudownych rzeczy moge sie nauczyc.
Posted by foggy84 at 18:49 0 comments
Sunday, 7 December 2008
tak bardzo boli kazde slowo napisane przez niego. Nie mam sily czytac jego slow wiedzac, ze juz go ze mna nie ma. Ze juz nigdy nie porozmawiamy. Wiem, ze Michal nie chcialby bym wylewala morze lez ale wylalam juz ocean a one nadal plyna jak oszalale. Nie lubil jak bylam smutna i zaraz robil wszystko zeby mnie rozweselic. Kotek, tym razem nie da sie mnie rozweselic. Musze przejsc przez ta tragedie sama, ale zawsze bede miala Cie w sercu.
ReplyDeleteLove u 4 ever my friend :*
W wolnym przekladzie to znaczy: Twoi bliscy odprowadzaja cie uroczyscie, powitaja cie chóry anielskie. To z bardzo starej modlitwy dla zmarlych.
ReplyDeletebędzie mi go bardzo brakowało....( jego słowa towarzyszyły mi każdego dnia kiedy mieszkałam w UK, wiele razy pomogły i dawały otuchy) wyrazy współczucia dla rodziny
ReplyDeleteżegnaj Michale....:(((
karolinka
jak sie czujecie kochani? Ja powoli dochodze do siebie choc lzy ciagle plyna ;(
ReplyDeletenie jest lepiej, ani trochę.
ReplyDeletenadal nie wierze w to co sie stalo. Czaly czas czekam na wiadomosc na Skype, sms, nowy wpis na blogu, cokolwiek ;(
ReplyDeleteTylko czas goi takie rany... :-(***
ReplyDeleteKrzysiu, na reszcie jestes, juz sie balam, ze i Ty odszedles :(
ReplyDeleteAnd death shall have no dominion.
ReplyDeleteDead mean naked they shall be one
With the man in the wind and the west moon;
When their bones are picked clean and the clean bones gone,
They shall have stars at elbow and foot;
Though they go mad they shall be sane,
Though they sink through the sea they shall rise again;
Though lovers be lost love shall not;
And death shall have no dominion.
A śmierć utraci swoją władzę.
ReplyDeleteNadzy umarli będą jednym
Z człowiekiem pod zachodnim księżycem i w wietrze;
Gdy spróchnieją ich kości do czysta obrane,
Będą im świecić gwiazdy u łokcia i stopy;
Chociaż szaleni, odzyskają rozum,
Powstaną chociaż potonęli w morzu;
Choć zginą kochankowie, lecz nie zginie miłość;
A śmierć utraci swoją władzę.
Michał został pochowany wczoraj tj. 23 wrzesnia
ReplyDeletena cmentarzu Firlej w Radomiu.Była piękna pogoda, świeciło słońce. Żegnało go wiele osób, znajomi moi i jego brata Maćka,wychowawczyni jego klasy ze szkoły sredniej, część kolegów z tej klasy, Piotr i Małgorzata jego dawni nauczyciele tańca i trochę członków naszej rodziny.Na pożegnanie trębacz grał piękne utwory ale nie znam ich tytułow . Potem trumne spuszczono do betonowego grobu i zamur
owano go.Pracownicy firmy pogrzebowej rozłożyli wieńce(było ich kilka, bardzo ładne, duże ze świeżych kwiatów-białe róże,białe mieczyki, czerwone róże i inne)Nie płakałam, bo nie mogłam i nadal nie mogę. mama Michała
Ogromne wyrazy wspolczucia dla pani i calej rodziny. Tak bardzo mi go brakuje, byl wspanialym czlowiekiem, najlepszym przyjacielem jakigo mialam. Strasznie za nim tesknie, nigdy nie zapomne. Dziekuje za stworzenie Michala, wychowanie go na takiego czlowieka jakim byl.
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie i mam nadzieje na kontakt. Wiedzialam o nim wszystko oprocz tego co sie dzialo w ostatnich dniach jego zycia.
Karola - przyjaciolka Michala
Dziś mija miesiąc odkąd Michał odszedł. Tylko miesiąc i aż miesiąc.
ReplyDeletetak, w sobote 12 wrzesnia 2009 roku odszedl na zawsze wielki czlowiek, wspanialy przyjaciel, syn, brat, wnuk. Nigdy Cie nie zapomne, wpominam kazdego dnia, kazdej nocy. Tak bardzo mi Cie brakuje ;(
ReplyDeleteOdpoczywaj w pokoju, Michale.
ReplyDeletelou
smutno mi bez Ciebie :(
ReplyDeletePusto sie zrobilo, nie ma Cie juz ze mna... prosze wroc ;(
ostatni post w dzien moich urodzin.....
ReplyDeleteJAKIE UCZYNILES PUSTKI W MOIM SERCU..POPROSTU NIE WIERZE
ReplyDeletewlasnie ogladalam filmik z Twoimi wyglupami. Byles taki radosny :) Tak bardzo chce znow zobaczyc Cie tanczacego i usmiechajacego.
ReplyDeleteMichal, ja tak strasznie tesknie ;(
za 5 dni Twoje urodziny, 26 urodziny....tak bym chciala zlozyc zyczenia, wreczyc prezent i usciskac tak bardzo, bardzo mocno.
ReplyDeleteTesknie strasznie ;(
wszytkiego najlepszego Michalku..jestesmy wszyscy z Toba
ReplyDeletebrakuje go wśród nas. bardzo.
ReplyDeletea ja mysle, ze on nadal z nami jest, ze jeszcze nie odszedl. A jak juz odejdzie i tak zawsze bedzie w naszych sercach
ReplyDeleteMinol prawie rok od Twojej smierci a ja nadal codziennie tu zagladam. Wiem, ze nie znajde nowego postu, wiem, ze nie przeczytam juz ani jednego napisanego przez Ciebie slowa, jednak zagladam, bo dzieki temu czuje sie blizej Ciebie, tak jakbys nadal tu byl. Zawsze bedziesz w moim sercu przyjacielu :*
ReplyDeleteminol rok, rok bez Ciebie, rok w smutku i zalu, rok w tesknocie ;(
ReplyDeleteSzkoda, ze od nas odszedles. Ale my tez nie zostaniemy tu dlugo. Mam nadzieje, ze tam gdzie jestes, jest ci dobrze.
ReplyDeletei ze spotkamy sie tam i nakarmimy razem golebie :*
ReplyDeletenon omnis moristi... pamietamy...
ReplyDeleteSpotykamy sie tutaj ponownie duszku. Nie wiem poco tu zagladam, nic nowego nie przeczytam, nie dowiem sie niczego. A jednak nie potrafie odejsc, nie potrafie nie odwiedzic, nie ptrafie zapomniec i ciagle tu wracam. Wracam do wspomnien, wracam do starych postow na blogu, do rozmown na gg, starych maili ... Smutne i puste jest zycie bez Ciebie Michale ;(
ReplyDeleteDnia 17 listopada 2010 zginął pod kołami pociągu w miejscowości Bad Aibling w Alpach mój najukochańszy Peter, mój partner życiowy od trzech lat, biznesmen z Monachium, który miał wielką firmę w Polsce. Nie wiem, czy była to egzekucja czy samobójstwo. Bardzo za nim tęsknię.
ReplyDeletelou
oj Lou, tak mi przykro kochana :( Jestem z Toba, pisz jak masz potrzebe, email znasz. Przytulam Cie mocno. Buziaki
ReplyDeleteKtos odejdzie - a czas biegnie dalej... Skladamy bliskim zyczenie noworoczne - a to juz od ponad roku Michal nie jest z nami:-(***
ReplyDeletestrasznie za Toba tesknie xxx
ReplyDeleteJuz ponad 2 lata... Czas biegnie niepostrzezenie obok nas... tylko czase chwila zadumy wspominamy tych, ktorzy od nas odeszli... :-(((
ReplyDeleteMichale,
ReplyDeleteTrawestujac Mickiewicza: ilekroc wspominam przyjaciol, mysle tez o Tobie...:-(***
Pieknie powiedziane duszku. W moim zyciu nie ma dnia bym o Tobie kotek nie myslala. Tak bardzo tesknie I zyje nadzieja, ze niedlugo sie obudze a Twoje odejscie okaze sie tylko upiornym koszmarem. Tak bym chciala bys wrocil :( xxxx
ReplyDeletestrasznie brakuje mi naszych wielogodzinnych rozmow, wspolnego smiana sie i plakania, wspominania starych czasow i opowiadania o wszystkim i niczym. Pamietam i wspominam niemal kazdego dnia
ReplyDeleteteż dzisiaj o Tobie Michale pomyślałam.... lou
ReplyDeletejak Ci tam? Tesknie strasznie. Nie ma dnia, zebym nie myslala, wspominala. Brakuje mi mojego przyjaciela :(
ReplyDeleteJuż pięć długich lat - czy to może być prawdą? A wspomnienie wciąż boli...
ReplyDeletenadal tu zagladam, z nadzieja, ze ostatnie 6 lat okaza sie zlym snem i wrocisz, napiszesz, zadzwonisz, ze jestes, zyjesz ..... :(
ReplyDeletemoje kochanie to już siedem lat jak odszedłeś Jesteś w moim sercu żywy, widzę Cię-widzę twoje oczy, twoją twarz, czasami mówię do Ciebie , proszę o wybaczenie, pomoc i opiekę dla M.Jesteś z nami , dla nas bliski i obecny.Piszę tutaj, w miejscu gdzie miałes przyjaciół bliższych i pamiętających o Tobie mocniej niż w innej rzeczywistości. Pozdrawiam Ich wszystkich - Mama Michała
ReplyDeleteWłaśnie wróciłam z cudownej podróży do Wenecji i pomyślałam o Michale... Co z tego, że tyle lat mineło, wciąż pamiętam.
ReplyDeleteW chwili zadumy wspominam Ciebie, Michale...
ReplyDeleteWspominam Cię, Michale...non omnis morereris...
ReplyDelete